Coś się kończy, coś się zaczyna – dzień 7

Na ostatni dzień wyjazdu zachowaliśmy sobie nieco niewidzianych jeszcze miejsc, żeby spędzić pożytecznie czas przed odlotem. Pomknęliśmy naszą złotą strzałą w kierunku Korfu, a konkretnie do Gastouri, gdzie księżna Sisi zleciła wybudować pałac w antycznym stylu.

Cesarzowa zdecydowała postawić tutaj pałac, by móc odpocząć po wydarzeniach związanych z jej synem. Książę Rudolf, jej jedyny syn, zginął w tak zwanym incydencie z Mayerling – w myśliwskiej rezydencji księcia. Jego towarzysze polowań znaleźli jego ciało obok martwej Mary Vetsery - ukochanej Rudolfa. Po ich śmierci zaczęły krążyć różne wersje zdarzeń. Pierwszą podaną do wiadomości publicznej była śmierć księcia w wyniku ataku serca – informacje o śmierci Mary Vetsery pominięto, gdyż nie chciano rodzić skandalu (Rudolf był mężem księżniczki belgijskiej). Jednak gazety szybko wychwyciły, że na miejscu śmierci znaleziono nie tylko Rudolfa ale i jego kochankę, więc dwór zmienił oficjalna wersję zdarzeń. Do wiadomości publicznej podano, że kochankowie planowali samobójstwo i w wyniku tych planów książę zastrzelił Mary, a później sam pozbawił siebie życia. Ta wersja krążyła jako oryginalna, aż do czasu ekshumacji, dokonanej w latach  pięćdziesiątych, w wyniku, której stwierdzono brak śladów postrzelenia u Mary Vetsery. W wyniku tych odkryć ogłoszono nową wersję zdarzeń, że wyłącznie Rudolf popełnił samobójstwo, a Mary wykrwawiła się w wyniku aborcji. Kolejna wersja zdarzeń została ustalona w latach 90-tych, kiedy to kolejny badacz stwierdził, że prawdopodobnie Mary została zasztyletowana lub postrzelona, jednak dostępne prawie 100 lat później szczątki nie pozwalają potwierdzić żadnej wersji zdarzeń. Dopiero odnalezienie pożegnalnego listu Mary Vetsery, zdeponowanego w banku, utwierdziło historyków w przekonaniu, że baronówna planowała popełnienie samobójstwa równolegle do Rudolfa.

Historia stojąca za powstaniem Achilionu, jest tragiczna i pchnęła Sisi do poszukiwania miejsca, w którym mogłaby zapomnieć o zmartwieniach. Według Wikipedii, Sisi wypowiadając się na temat przyszłej budowli stwierdziła:

Chcę pałacu z kolumnadami i wiszącymi ogrodami, z dala od wścibskich spojrzeń - pałacu godnego Achillesa, który pogardzał śmiertelnikami i nie obawiał się nawet bogów.

Trzeba przyznać, że cesarzowa dopięła swego. Rezydencja robi ogromne wrażenie, a skąpana w promieniach ostrego, korfiańskiego słońca, otoczona roślinnością, budzi prawdziwy zachwyt. Wcześniej właścicielem terenu, na którym powstał pałac Sisi był korfiański fiozof - Petros Vrailas Armenis. Achilleion, jak sama nazwa wskazuje, upamiętniał mitycznego Achillesa, którego przedstawiają liczne rzeźby i obrazy zgromadzone w rezydencji.

Front pałacu


Achilles na klatce schodowej pałacu
Wnętrze pałacu obfituje w bogate zdobienia i liczne eksponaty, które dla miłośników wysokiej sztuki i podziwiania przedmiotów zza szybki na pewno będą dużą frajdą. Mi bardziej podoba się sama fasada pałacu i to jak budynek koresponduje z ogrodem, otoczeniem, roślinnością. Po zwiedzeniu wnętrz wychodzimy na niewielki dziedziniec, który prowadzi do ogrodu z monumentalnymi figurami Achillesa. Stąd można podziwiać widoki na wybrzeże i miasteczko.
W oddali kształtny Achilles
Kręcimy się jeszcze chwilę po tym pięknym terenie i wracamy do naszej złotej strzały. Przed nami kolejny cel -  Kanoni - mały półwysep wbijający się w morze 3 km od Korfu. Znajduje się tam jeden z bardziej pocztówkowych widoczków wyspy - klasztor Vlacherna. Ta zbudowana kilka wieków temu na małej, skalistej wysepce budowla to były klasztor żeński, do którego prowadzi wąski chodnik wbijający się w morze. Przy ścieżce cumują motorówki i łódki, które zabierają turystów na Pontikonissi - mysią wyspę (nazwa nawiązuje do jej kształtu), na której znajduje się bizantyńska kaplica Pantokratora. Jak głosi legenda, Pontikonissi to łódź Odyseusza, którą bóg Posejdon zamienił w porośniętą zielenią skałę.

Vlacherna w całej okazałości
Godziny pozostałe do odlotu spędzamy na tarasie jednej z restauracji znajdujących sie nieopodal i podziwiamy lądowanie samolotów. Jak wiedzą wszyscy, którzy wybierają się do Korfu samolotem, czekać ich tu może nietypowe lądowanie, bo zdaje się, że samolot zatrzymuje się na samej wodzie. Pas startowy wchodzi głęboko w morze i pasażerowie po obu stronach, kiedy zbliżają się do ziemi widzą tylko morze. Kiedy stoi się na wale łączącym przeciwległe brzegi lądu i widzi się nad sobą samolot i ześlizgujący się po obserwujących cień wrażenia są nie do opisania.

Lądujący samolot
Nasz ostatni cel podróży, czyli lotnisko znajduje się ok 3 km od miasta Korfu i nosi imię Joannisa Kapodastrisa - sławnego polityka, byłego prezydenta Grecji, którego uważa się za twórcę współczesnego państwa greckiego. Lotnisko powstało w tym miejscu już w latach 30-tych XX wieku i służyło wojskom niemieckim jako baza lotniskowa. W 2015 roku przeszło prywatyzację i trafiło w ręce spółki Fraport AG. Lotnisko jest raczej nieduże i nie bardzo nowoczesne, ale jak podaje Wikipedia, spółka Fraport do 2021 roku chce wprowadzić duże zmiany infrastrukturalne.

To koniec naszej podróży. Z temperatur 20+ musieliśmy przestawić się na  temperatury 10+ i nieco więcej szarości za oknem, ale tak to już jest niestety nie tylko w książkach – coś się kończy, coś się zaczyna:)

Comments

Popular posts from this blog

Zdobycie Angelokastro - dzień 2

Pantokrator - wszechwładca:) - dzień 5

Canal d'Amour – dzień 4